Dedykacja dla
człowieka, który stał się bohaterem mojego wszechświata.
Dziękuję Ci za każdą
nieskończoność…
STREFA PRZYZIEMNOŚCI
12.06.2015r. – piątek
Największym wrogiem człowieka jest czas –
pomyślałam. Siedząc w swoim przytłaczającym, czerwonym pokoju i słuchając
przygnębiającej muzyki, wspominałam ubiegłe pół roku. Od jakiegoś już momentu
zauważyłam, że absolutnie wszystko potrafi przeminąć niezauważalnie szybko i już nigdy nie
powrócić. Każda sekunda buduje nasze życie, dlatego jest ona tak cenna. Żadna
rzecz nie zdarzy się dwa razy w identyczny sposób, niezależnie od tego jak
bardzo byśmy tego chcieli. Popełniłam wiele błędów – ufałam tym, którzy dziś są
mi kompletnie obojętni, przejmowałam się czymś co nie było warte mojej uwagi, próbowałam
zrozumieć przyziemnych ludzi. Zdaję sobie sprawę, że dziś nic nie wskóram, nie
zmienię przeszłości. Próbowałam pogodzić się z tą świadomością już wcześniej,
lecz nie wiedząc dlaczego, tamtego dnia, stała się ona moim zabójcą.
Może dlatego, że za oknem
padała ściana deszczu a w oddali słychać było odgłosy burzy. Zawsze uwielbiałam
taką pogodę – była idealna na czytanie i picie ciepłej herbaty – wtedy,
wprawiała mnie w ponury nastrój. Oprócz rozmyślań o przemijającym życiu,
czasie, dręczyła mnie jeszcze jedna sprawa. Wiecie jak wygląda schemat naszego
istnienia na tym świecie, prawda? Musicie wiedzieć, w końcu większość z nas go
stosuje. Nazwałam go przyziemnym schematem życia. Pierwszym jego etapem jest
okres szkolny, gdyż okres przed szkołą jest najmniej szkodliwy dla późniejszego
funkcjonowania. Otóż, zdobywamy dobre oceny, uczymy się, staramy się napisać
egzamin na koniec nauki jak najlepiej by dostać się na wymarzone studia. Są one
drugim etapem, kiedy to wybieramy takie ich kierunki, by pomogły one zdobyć nam
dobrze płatną pracę. Tak… Rozpoczęcie zawodu to kolejny etap. Podczas niego
harujemy, zarabiamy, zbieramy, oszczędzamy, wydajemy pieniądze na rzeczy mniej
lub bardziej ważne: zakupy, rachunki, przyjemności. Przy okazji, tak dla zasady
dobieramy dla siebie kogoś, kto będzie towarzyszył nam w ostatnim etapie jakim
jest przyzwyczajenie. To właśnie wtedy zasiadamy w ciężkim, ogromnym,
obrzydliwie bogatym lub obrzydliwie pustym domu z kimś kto niby jest a jednak
go nie ma. Nie jest to skomplikowany proces. Zdecydowanie należy do pospolitych
i najczęściej stosowanych i zdecydowanie jest najnudniejszym sposobem na przeżycie.
Ludzi, których interesują rzeczy materialne i nie zauważają prawdziwych
wartości moralnych, nazywam przyziemnymi. Ile razy mijamy na ulicy spieszącego
się człowieka, który zapatrzony jest w chodnik, jakby było tam coś
niewiarygodnie interesującego, albo słyszymy rozmowę między dwojgiem ludzi o
tym jak świetna była impreza i jak mało z niej pamiętają. Wiecie… to tak jakby
byli ograniczeni - żyją w swoim własnym więzieniu.
Myślałam o tym wszystkim
siedząc na swoim łóżku i gapiąc się tępo w okno. Nie napisałam do nikogo o tym
jak źle się dziś czuje z bardzo prostego powodu. Nie istniał nikt taki, kto
potrafiłby mnie zrozumieć lub przynajmniej spróbować to zrobić. Każdy zajęty
był własnym życiem, miał swoje problemy i wahania nastroju. To całkowicie
zrozumiałe – zarówno jak ja jak i oni nie widzieli nici porozumienia między tak
odległymi sferami jaką była przyziemność i inność. Owszem, przyznaję się, że
uważam, iż jestem osobą inną, może i dziwną, której podobają się naprawdę wybujałe
rzeczy. Jak można zauważyć, kręci mnie filozofia. Uwielbiam zatapiać się w jej
świecie i całkowicie zapominać o otaczającej mnie rzeczywistości. To pomaga,
szczególnie wtedy kiedy nie ma się ochoty widzieć wciąż tych samych ludzi i
słuchać o nudnych rzeczach, jakimi są imprezy, pieniądze, plotki i wszelakie
inne, ponoć interesujące tematy. To był ten dzień – dzień, w którym miałam
ochotę wyrzucić z siebie wszystkie moje myśli, dzień, w którym pragnęłam
porozmawiać z kimś kto byłby w stanie mnie posłuchać i powiedzieć: Tak,
doskonale cię rozumiem. Mam to samo zdanie.
Może i była to
moja intuicja, która od czasu do czasu daje się mi we znaki, ostrzegając przed
niezapowiedzianą kartkówką, spotkaniem z kimś mi niemiłym, dając nawet
przyjemne przeczucie, że zdarzy się coś zaskakującego, która kazała mi właśnie
wtedy wejść na czat. Czat niezbyt ambitny, na którym siedzą tylko normalne,
przyziemne osoby, którym zależy tylko na ,,byciu przez chwilę”. Coś jednak
tchnęło mnie bym włączyła laptopa na
stronie owego komunikatora. Polegał on na tym, że losowało się nieznajomego i
rozpoczynało rozmowę. W każdym momencie możesz się rozłączyć. Niczego nie
stracę – pomyślałam i wylosowałam pierwszą osobę.
Ja: Hej.
Nieznajomy:
Hej. Km*?
Ja: K a ty?
Nieznajomy: K.
Nieznajomy się rozłączył.
Świetnie… Wskazywało
na to, że wchodząc na tą stronę ludzie chcą koniecznie pogadać z płcią
przeciwną. Nie chcę wiedzieć co mają na celu. Próbowałam dalej.
Ja: Cześć.
Nieznajomy:
Hej J Km?
Ja: K a
ty?
Nieznajomy:
M. Masz jakieś swoje zdjęcia?
Zapaliła
się czerwona lampka. Pyta o zdjęcie – chce zobaczyć jak wyglądam – jeśli dobrze
to poprosi o spotkanie. Wniosek?
Ja:
Czytasz książki?
Chwila
ciszy.
Nieznajomy:
A lektury się liczą? ;p
Poirytowanie.
Ja:
Nie.
Nieznajomy:
Nie czytam.
Ja: I
wszystko jasne.
Rozłączyłeś/aś
się.
Już tłumaczę swoje
postępowanie. Jestem nałogową czytelniczką i książkoholiczką. Nie wyobrażam
sobie świata bez książek i nie chcę nawet myśleć, że w przyszłości może ich
zabraknąć. Rozwijają one wyobraźnię, polepszają nasz warsztat, rozwijają
kulturalnie, pomagają uciec od
codziennej rutyny. Człowiek, który czyta zawsze ma miliony pomysłów, jest
kreatywny, umie zwizualizować sobie rzeczy, których nie widać. Jeśli ktoś prosi
mnie na wstępie o zdjęcie, oznacza to, że nie chce poznać moich zainteresowań
ani charakteru, bo ważniejszy jest dla niego wygląd. Co za tym idzie? Zauważa
tylko to co widoczne, lubi prostotę, jest leniwy i najpewniej, tak jak w tym
przypadku nie chce dłuższego kontaktu niż jedna impreza, jedno spotkanie. Tak
już uważam i mało kto może skłonić mnie do zmiany własnego zdania. W sumie… Nie
zdarzyło się to jeszcze żadnej osobie.
Nieznajomy:
Hej. Km?
Ja: K
Nieznajomy:
M
Ja:
Czym się interesujesz?
Nieznajomy:
Gram w piłkę.
Jest
postęp – pomyślałam.
Ja:
Mhmm. Grasz dla przyjemności, wiążesz z nią swoją przyszłość?
Nieznajomy:
Jeszcze nie wiem. A ty co lubisz?
Ja:
Kocham tańczyć, piszę i czytam książki, gram na pianinie. Nie lubię imprez, nie
piję i nie palę. Nie bluźnię… Uwielbiam filozofię i ogólnie rozmawiać na takie
zastanawiające tematy. Interesuję się też Starożytnym Egiptem.
Nieznajomy:
Wow, dużo tego. A wyślesz mi swoje zdjęcie?
Ja: …
Nieznajomy:
?
Ja: A
po co?
Nieznajomy:
No tak po prostu. To wyślesz?
Ja: Nie
wyślę.
Nieznajomy:
Dlaczego?
Ja:
Uważam, że najpierw powinno się ze sobą porozmawiać, poznać nawzajem a dopiero
potem wymieniać zdjęciami. Nie lubię czegoś takiego…
Nieznajomy
się rozłączył.
Serio…
Nie potrafię zrozumieć ludzi.
Nieznajomy:
Cześć. Km? Ile masz lat? Jak masz na imię? :*
Ja:
Robisz wywiad?
Nieznajomy
się rozłączył.
Ja:
Hej.
Nieznajomy:
Cześć. Co słychać?
Ja: W
sumie taki jeden z gorszych dni. A co u
ciebie?
Nieznajomy:
Ciężko…
Ja:
Czyli widzę podobnie…
Nieznajomy:
No a u ciebie impreza się udała?
Rozłączyłeś/aś
się.
Nieznajomy:
Hej. Patrick,19 lat. Umówimy się?
Ja: Tak
szybko?
Nieznajomy:
A czemu nie?
Ja: Nie
znamy się. XD
Nieznajomy:
No ale możemy się poznać.
Ja: A
skąd wiesz czy się dogadamy?
Nieznajomy:
To podaj swój numer.
Ja: No
dobra… Ale najpierw mam pytanie, robię taką ankietę.
Nieznajomy:
Okej.
Ja:
Czytasz książki?
Nieznajomy:
Wolę filmy.
Ja:
Dzięki, miłego wieczoru.
Rozłączyłeś/aś
się.
Po
pierwsze: naprawdę robiłam ankietę. Zawsze interesowało mnie ile procent społeczeństwa
czyta i ilu z nich siedzi na takim prostackim czacie. Minęło prawie półtorej
godziny a nie znalazłam ani jednej ciekawej osoby. To bez sensu, wyłączam to.
Oczywiście, w takim momencie laptop musiał się zaciąć. Czekałam więc kilka
minut na jakąkolwiek jego reakcję. Przez ten krótki moment, doszłam do wniosku,
że spróbuję ostatni raz. Już i tak zmarnowałam sporo czasu.
Ja: Hej. Km?
Nieznajomy:
M.
Ja: Ja
K. Mam nadzieję, że jesteś inteligentny.
Zero
reakcji. Zrobiłam coś nie tak? Byłam zdenerwowana, zdołowana, zmęczona po
szkole, w dodatku jakakolwiek próba poznania nowej interesującej osoby kończyła
się nieudolnie.
Nieznajomy:
Jeśli tak piszesz, to znaczy, że ty taka jesteś.
??? Teraz trafiłam na łapacza słówek. Może być
ciekawie.
Ja:
Pytam bo siedzę tu już od długiego czasu i dosłownie każdy okazał się albo
idiotą, albo zboczeńcem, w najlepszym wypadku niewiarygodnie nudnym
człowiekiem. Liczyłam na to, że w końcu uda mi się wylosować kogoś innego.
Nieznajomy:
Rozumiem. Czym się interesujesz? ;p
Ja:
Tańczę, kocham czytać i pisać, prowadzę własnego bloga. Uwielbiam filozofować i
rozmawiać na takie inne tematy. Nie chodzę na imprezy, nie piję, nie palę, nie
bluźnię. Jestem ambitną, asertywną osobą. Mam swoje zdanie… Interesuję się też
Starożytnym Egiptem. A ty?
Nieznajomy:
Też nie piję i nie palę. :D Hmm widzę, że masz sporo zainteresowań. :p Wiesz…
Ja też lubię filozofię, mam nawet sporo tematów, które mnie dręczą. Ćwiczę z
ciałem, lubię geografię.
Ja:
Czytasz książki? :D
Nieznajomy:
A co zrobisz jak napiszę, że nie?
Ja:
Nic, pytam tylko.
Nieznajomy:
Czytam trochę. Doznałaś kiedyś uczucia zasnąć nad książką? ;p
Ja:
Haha, nie XD No chyba, że nad historią. Wtedy raz mi się zdarzyło.
Nieznajomy:
XD Co robisz na czacie?
Ja:
Weszłam tu bo pomyślałam, że uda mi się
znaleźć kogoś interesującego. Poza tym dziś mam chyba gorszy dzień.
Nieznajomy:
Wiesz… udało ci się. ;D Ja w sumie wszedłem tak z ciekawości i z nudów.
Ja:
Pisałeś, że masz sporo tematów, które cię dręczą… Podzielisz się jakimś?
Nieznajomy:
Jak według ciebie powstał świat?
Ja:
Wierzę w Boga i w to, że to on stoi za tym ,,wszystkim”. Pytanie pojawia się
jednak: Kto stworzył Boga? Bo wiesz… to
jest tak, że przyczyną ludzi jest właśnie On a przyczyna Jego jest nieznana.
Człowiek nigdy nie pozna odpowiedzi na to pytanie ale wierzę że to właśnie jakaś
siła nadnaturalna za tym stoi. Nikt nie wmówi mi, że stało się to z jakiegoś
wybuchu bo i on musiał być czymś spowodowany. A jeśli coś go spowodowało to i
to miało swoją przyczynę. Myślę w ten sposób i dochodzę do wniosku, że nie ma
czegoś takiego jak początek… I nawet nie wiem czy był tego świata. Może on trwa
wiecznie i nigdy się nie skończy? Najbardziej prawdopodobną wersją wydaje mi
się ta opcja z Bogiem bo jak by nie było musi On być czymś nad ziemskim a tylko
coś takiego mogło stworzyć wszechświat.
Nieznajomy:
To jednak niczego nie wyjaśnia.
Ja:
Nigdy wszystkiego nie wyjaśnisz.
Nieznajomy:
Kiedyś tata powiedział mi, że nie ma sensu myśleć o takich rzeczach bo i tak
nie poznamy prawdy.
Ja: To
tak jak w tych antycznych szkołach filozofów.
;p Wiesz, to nieprawdopodobne, że trafiłam na kogoś kto też lubi
filozofię. XD
Nieznajomy:
Przypadek ;p
Ja: Nie
sądzę xd wierzysz w przypadek czy przeznaczenie?
Nieznajomy:
Przypadek a ty?
Ja:
Przeznaczenie. Sądzę, że rządzi nami jak chce a my niewiele możemy zdziałać.
Nieznajomy:
Masz jakieś argumenty, które mogłyby mnie przekonać? ;p
Ja: Za
dużo rzeczy dzieje się wbrew naszej woli. Umierają nasze ukochane osoby,
chorujemy nawet jeśli tego nie chcemy, spotykają nas takie niespodziewane zdarzenia,
których czasem nie można wytłumaczyć racjonalnie. Coś musi kierować tym światem
bo inaczej wszystko zależałoby od człowieka – to kiedy umieramy, kiedy się
rodzimy, nie chorowalibyśmy.
Nieznajomy:
Niezbyt mnie to przekonuje. ;P Przecież chorujemy z różnych powodów: raka
dostaje się od nadmiernego palenia, picia, czasem ze złego trybu odżywiania.
Wszystko ma swój powód więc nie rozumiem w jaki sposób może to tłumaczyć
przeznaczenie.
Ja: A
jak wytłumaczysz śmierć kogoś bliskiego?
Nieznajomy:
A potrafisz sobie wyobrazić świat bez śmierci?
Ja:
Nie. To naturalna kolej rzeczy ale chodzi mi bardziej o czas, w którym ona
nadchodzi.
Nieznajomy:
Więc sądzisz, że wszystko co się dzieje jest z góry ustalone i nie mamy na to
żadnego wpływu?
Ja:
Tak, dokładnie.
Nieznajomy:
No ja nie. xd
Ja:
Uparty jesteś, prawda? ;p
Nieznajomy:
Haha, tak. Ktoś mi to już chyba kiedyś powiedział.
Ja:
Okej, nie przeszkadza mi to. Też jestem uparta ale chyba mniej niż ty. Mogę
jednak powiedzieć, że zawsze potrafię zachować się asertywnie.
Nieznajomy:
Cóż, też sobie tego nie mogę zarzucić. Widzę sporo podobieństw między nami ;p
Ja:
Pewnie pokaże się ich jeszcze więcej ;p
Nieznajomy:
Ciekawe do czego to nas doprowadzi ;D
Cóż…
Pisaliśmy jeszcze godzinę, kiedy zapytałam go o numer prywatny.
Jeszcze
nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo moje życie zaczynało się zmieniać.
Dosłownie obróciło się o 180 stopni. Strefa przyziemności zaczęła niknąć.
Wkraczałam
w nowy wymiar jakim był mój odnaleziony wszechświat.