wtorek, 23 sierpnia 2016

Trzecia wizja

Zatrzymała samochód przed domem z głębokim i głośnym westchnięciem. Oparła głowę o fotel i zamknęła oczy. Nie mogła uwierzyć i pewnie nie dojdzie to do niej do końca, że trafiła na tak wspaniałe życie. Gdyby tylko znów popatrzyła na wprost ujrzałaby oświetlony nad drzwiami wejściowymi, piętrowy dom – nie próżny i bogaty – średnich rozmiarów z przytulnym klimatem.  Do wejścia prowadziła ścieżka usłana z kamieni. Dookoła dostrzec można było lasy, gdzieś niedaleko słychać płynącą rzekę. Ponad koronami drzew ujawniły się piękne góry. Wysiadła z samochodu i udała się w kierunku schodków prowadzących do wnętrza jej ulubionego miejsca na ziemi. Już otwierając drzwi czuła niezwykle przyciągający zapach. Ciekawe co tym razem – pomyślała radośnie. Ledwie zdjęła kurtkę a do jej nóg przybiegł uradowany husky o błękitnych oczach. Szczekał i kręcił się dookoła niej, dając znać wszystkim domownikom, że wróciła do domu.
                    - Fermin, ona jest moja. – odezwał się najukochańszy głos w jej wszechświecie. Po chwili ujrzała go, wychodzącego z wielkiego pomieszczenia, jakim była kuchnia. Wyglądał dokładnie tak samo przystojnie i przyciągająco jak kilkanaście lat temu. Poczuła, że jej serce zaczyna szybciej bić a ręce wyrywają się by móc go w końcu przytulić. Podszedł bliżej i przygarnął do siebie.
                     - Hej kochanie. Doskonale wiem, że jesteś głodna. Zapraszam do kuchni. – podarował słodki pocałunek w policzek i wziął za rękę. Chodzili tak przez całe życie – nieważne gdzie by nie byli, ich dłonie zawsze musiały być splecione. Zaśmiała się do siebie gdy do jej głowy znów powróciło wspomnienie z drugiego spotkania. Niespodziewanie w domu rozniósł się dźwięk otwieranych drzwi i biegu po schodach. Dobrze wiedziała kogo zaraz zastanie. Po dwóch sekundach poczuła, że do jej pasa przyczepiły się dwie pary rąk.
                      -  Wiadomo po kim odziedziczyliście wzrost i siłę, co? – zaśmiała się głaszcząc dwóch młodzieńców po blond włosach.
                      - Obyśmy odziedziczyli też głowę do gotowania bo to co dziś zjedliśmy na kolację, przebiło wszystkie inne dzieła taty. – powiedział jeden z młodszych filozofów.      
                      - W takim razie idę ją skosztować. -  ucałowała obydwu i dodała – Może pójdziecie coś poczytać?
                      - Właśnie! Musimy ci opowiedzieć! Mamy dwa różne zdania co do tej książki.
                      - Mały Książę? – zapytał współtwórca dwóch blondynów, jej ukochany.

Pokiwała twierdząco głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz