środa, 24 sierpnia 2016

Strefa przyziemności

Dedykacja dla człowieka, który stał się bohaterem mojego wszechświata. 
Dziękuję Ci za każdą nieskończoność…


STREFA PRZYZIEMNOŚCI


12.06.2015r. – piątek


                   Największym wrogiem człowieka jest czas – pomyślałam. Siedząc w swoim przytłaczającym, czerwonym pokoju i słuchając przygnębiającej muzyki, wspominałam ubiegłe pół roku. Od jakiegoś już momentu zauważyłam, że absolutnie wszystko potrafi przeminąć  niezauważalnie szybko i już nigdy nie powrócić. Każda sekunda buduje nasze życie, dlatego jest ona tak cenna. Żadna rzecz nie zdarzy się dwa razy w identyczny sposób, niezależnie od tego jak bardzo byśmy tego chcieli. Popełniłam wiele błędów – ufałam tym, którzy dziś są mi kompletnie obojętni, przejmowałam się czymś co nie było warte mojej uwagi, próbowałam zrozumieć przyziemnych ludzi. Zdaję sobie sprawę, że dziś nic nie wskóram, nie zmienię przeszłości. Próbowałam pogodzić się z tą świadomością już wcześniej, lecz nie wiedząc dlaczego, tamtego dnia, stała się ona moim zabójcą.
                     Może dlatego, że za oknem padała ściana deszczu a w oddali słychać było odgłosy burzy. Zawsze uwielbiałam taką pogodę – była idealna na czytanie i picie ciepłej herbaty – wtedy, wprawiała mnie w ponury nastrój. Oprócz rozmyślań o przemijającym życiu, czasie, dręczyła mnie jeszcze jedna sprawa. Wiecie jak wygląda schemat naszego istnienia na tym świecie, prawda? Musicie wiedzieć, w końcu większość z nas go stosuje. Nazwałam go przyziemnym schematem życia. Pierwszym jego etapem jest okres szkolny, gdyż okres przed szkołą jest najmniej szkodliwy dla późniejszego funkcjonowania. Otóż, zdobywamy dobre oceny, uczymy się, staramy się napisać egzamin na koniec nauki jak najlepiej by dostać się na wymarzone studia. Są one drugim etapem, kiedy to wybieramy takie ich kierunki, by pomogły one zdobyć nam dobrze płatną pracę. Tak… Rozpoczęcie zawodu to kolejny etap. Podczas niego harujemy, zarabiamy, zbieramy, oszczędzamy, wydajemy pieniądze na rzeczy mniej lub bardziej ważne: zakupy, rachunki, przyjemności. Przy okazji, tak dla zasady dobieramy dla siebie kogoś, kto będzie towarzyszył nam w ostatnim etapie jakim jest przyzwyczajenie. To właśnie wtedy zasiadamy w ciężkim, ogromnym, obrzydliwie bogatym lub obrzydliwie pustym domu z kimś kto niby jest a jednak go nie ma. Nie jest to skomplikowany proces. Zdecydowanie należy do pospolitych i najczęściej stosowanych i zdecydowanie jest najnudniejszym sposobem na przeżycie. Ludzi, których interesują rzeczy materialne i nie zauważają prawdziwych wartości moralnych, nazywam przyziemnymi. Ile razy mijamy na ulicy spieszącego się człowieka, który zapatrzony jest w chodnik, jakby było tam coś niewiarygodnie interesującego, albo słyszymy rozmowę między dwojgiem ludzi o tym jak świetna była impreza i jak mało z niej pamiętają. Wiecie… to tak jakby byli ograniczeni - żyją w swoim własnym więzieniu.
                       Myślałam o tym wszystkim siedząc na swoim łóżku i gapiąc się tępo w okno. Nie napisałam do nikogo o tym jak źle się dziś czuje z bardzo prostego powodu. Nie istniał nikt taki, kto potrafiłby mnie zrozumieć lub przynajmniej spróbować to zrobić. Każdy zajęty był własnym życiem, miał swoje problemy i wahania nastroju. To całkowicie zrozumiałe – zarówno jak ja jak i oni nie widzieli nici porozumienia między tak odległymi sferami jaką była przyziemność i inność. Owszem, przyznaję się, że uważam, iż jestem osobą inną, może i dziwną, której podobają się naprawdę wybujałe rzeczy. Jak można zauważyć, kręci mnie filozofia. Uwielbiam zatapiać się w jej świecie i całkowicie zapominać o otaczającej mnie rzeczywistości. To pomaga, szczególnie wtedy kiedy nie ma się ochoty widzieć wciąż tych samych ludzi i słuchać o nudnych rzeczach, jakimi są imprezy, pieniądze, plotki i wszelakie inne, ponoć interesujące tematy. To był ten dzień – dzień, w którym miałam ochotę wyrzucić z siebie wszystkie moje myśli, dzień, w którym pragnęłam porozmawiać z kimś kto byłby w stanie mnie posłuchać i powiedzieć: Tak, doskonale cię rozumiem. Mam to samo zdanie.
                             Może i była to moja intuicja, która od czasu do czasu daje się mi we znaki, ostrzegając przed niezapowiedzianą kartkówką, spotkaniem z kimś mi niemiłym, dając nawet przyjemne przeczucie, że zdarzy się coś zaskakującego, która kazała mi właśnie wtedy wejść na czat. Czat niezbyt ambitny, na którym siedzą tylko normalne, przyziemne osoby, którym zależy tylko na ,,byciu przez chwilę”. Coś jednak tchnęło mnie bym  włączyła laptopa na stronie owego komunikatora. Polegał on na tym, że losowało się nieznajomego i rozpoczynało rozmowę. W każdym momencie możesz się rozłączyć. Niczego nie stracę – pomyślałam i wylosowałam pierwszą osobę.

Ja:    Hej.
Nieznajomy:  Hej. Km*?
Ja: K a ty?
Nieznajomy: K.
Nieznajomy się rozłączył.

Świetnie… Wskazywało na to, że wchodząc na tą stronę ludzie chcą koniecznie pogadać z płcią przeciwną. Nie chcę wiedzieć co mają na celu. Próbowałam dalej.

Ja:   Cześć.
Nieznajomy: Hej J Km?
Ja: K a ty?
Nieznajomy: M. Masz jakieś swoje zdjęcia?
Zapaliła się czerwona lampka. Pyta o zdjęcie – chce zobaczyć jak wyglądam – jeśli dobrze to poprosi o spotkanie. Wniosek?
Ja: Czytasz książki?

Chwila ciszy.
Nieznajomy: A lektury się liczą? ;p
Poirytowanie.
Ja: Nie.
Nieznajomy: Nie czytam.
Ja: I wszystko jasne.
Rozłączyłeś/aś się.
                        Już tłumaczę swoje postępowanie. Jestem nałogową czytelniczką i książkoholiczką. Nie wyobrażam sobie świata bez książek i nie chcę nawet myśleć, że w przyszłości może ich zabraknąć. Rozwijają one wyobraźnię, polepszają nasz warsztat, rozwijają kulturalnie,  pomagają uciec od codziennej rutyny. Człowiek, który czyta zawsze ma miliony pomysłów, jest kreatywny, umie zwizualizować sobie rzeczy, których nie widać. Jeśli ktoś prosi mnie na wstępie o zdjęcie, oznacza to, że nie chce poznać moich zainteresowań ani charakteru, bo ważniejszy jest dla niego wygląd. Co za tym idzie? Zauważa tylko to co widoczne, lubi prostotę, jest leniwy i najpewniej, tak jak w tym przypadku nie chce dłuższego kontaktu niż jedna impreza, jedno spotkanie. Tak już uważam i mało kto może skłonić mnie do zmiany własnego zdania. W sumie… Nie zdarzyło się to jeszcze żadnej osobie.

Nieznajomy: Hej. Km?
Ja: K
Nieznajomy: M
Ja: Czym się interesujesz?
Nieznajomy: Gram w piłkę.
Jest postęp – pomyślałam.
Ja: Mhmm. Grasz dla przyjemności, wiążesz z nią swoją przyszłość?
Nieznajomy: Jeszcze nie wiem. A ty co lubisz?
Ja: Kocham tańczyć, piszę i czytam książki, gram na pianinie. Nie lubię imprez, nie piję i nie palę. Nie bluźnię… Uwielbiam filozofię i ogólnie rozmawiać na takie zastanawiające tematy. Interesuję się też Starożytnym Egiptem.
Nieznajomy: Wow, dużo tego. A wyślesz mi swoje zdjęcie?
Ja: …
Nieznajomy: ?
Ja: A po co?
Nieznajomy: No tak po prostu. To wyślesz?
Ja: Nie wyślę.
Nieznajomy: Dlaczego?
Ja: Uważam, że najpierw powinno się ze sobą porozmawiać, poznać nawzajem a dopiero potem wymieniać zdjęciami. Nie lubię czegoś takiego…
Nieznajomy się rozłączył.
Serio… Nie potrafię zrozumieć ludzi.
Nieznajomy: Cześć. Km? Ile masz lat? Jak masz na imię? :*
Ja: Robisz wywiad?
Nieznajomy się rozłączył.
Ja: Hej.
Nieznajomy: Cześć. Co słychać?
Ja: W sumie taki jeden z gorszych dni.  A co u ciebie?
Nieznajomy: Ciężko…
Ja: Czyli widzę podobnie…
Nieznajomy: No a u ciebie impreza się udała?
Rozłączyłeś/aś się.
Nieznajomy: Hej. Patrick,19 lat. Umówimy się?
Ja: Tak szybko?
Nieznajomy: A czemu nie?
Ja: Nie znamy się. XD
Nieznajomy: No ale możemy się poznać.
Ja: A skąd wiesz czy się dogadamy?
Nieznajomy: To podaj swój numer.
Ja: No dobra… Ale najpierw mam pytanie, robię taką ankietę.
Nieznajomy: Okej.
Ja: Czytasz książki?
Nieznajomy: Wolę filmy.
Ja: Dzięki, miłego wieczoru.
Rozłączyłeś/aś się.
Po pierwsze: naprawdę robiłam ankietę. Zawsze interesowało mnie ile procent społeczeństwa czyta i ilu z nich siedzi na takim prostackim czacie. Minęło prawie półtorej godziny a nie znalazłam ani jednej ciekawej osoby. To bez sensu, wyłączam to. Oczywiście, w takim momencie laptop musiał się zaciąć. Czekałam więc kilka minut na jakąkolwiek jego reakcję. Przez ten krótki moment, doszłam do wniosku, że spróbuję ostatni raz. Już i tak zmarnowałam sporo czasu.
 Ja: Hej. Km?
Nieznajomy: M.
Ja: Ja K. Mam nadzieję, że jesteś inteligentny.
Zero reakcji. Zrobiłam coś nie tak? Byłam zdenerwowana, zdołowana, zmęczona po szkole, w dodatku jakakolwiek próba poznania nowej interesującej osoby kończyła się nieudolnie.
Nieznajomy: Jeśli tak piszesz, to znaczy, że ty taka jesteś.
???   Teraz trafiłam na łapacza słówek. Może być ciekawie.
Ja: Pytam bo siedzę tu już od długiego czasu i dosłownie każdy okazał się albo idiotą, albo zboczeńcem, w najlepszym wypadku niewiarygodnie nudnym człowiekiem. Liczyłam na to, że w końcu uda mi się wylosować kogoś innego.
Nieznajomy: Rozumiem. Czym się interesujesz? ;p
Ja: Tańczę, kocham czytać i pisać, prowadzę własnego bloga. Uwielbiam filozofować i rozmawiać na takie inne tematy. Nie chodzę na imprezy, nie piję, nie palę, nie bluźnię. Jestem ambitną, asertywną osobą. Mam swoje zdanie… Interesuję się też Starożytnym Egiptem. A ty?
Nieznajomy: Też nie piję i nie palę. :D Hmm widzę, że masz sporo zainteresowań. :p Wiesz… Ja też lubię filozofię, mam nawet sporo tematów, które mnie dręczą. Ćwiczę z ciałem, lubię geografię.
Ja: Czytasz książki? :D
Nieznajomy: A co zrobisz jak napiszę, że nie?
Ja: Nic, pytam tylko.
Nieznajomy: Czytam trochę. Doznałaś kiedyś uczucia zasnąć nad książką? ;p
Ja: Haha, nie XD No chyba, że nad historią. Wtedy raz mi się zdarzyło.
Nieznajomy: XD Co robisz na czacie?
Ja: Weszłam tu bo pomyślałam, że uda mi się  znaleźć kogoś interesującego. Poza tym dziś mam chyba gorszy dzień.
Nieznajomy: Wiesz… udało ci się. ;D Ja w sumie wszedłem tak z ciekawości i z nudów.
Ja: Pisałeś, że masz sporo tematów, które cię dręczą… Podzielisz się jakimś?
Nieznajomy: Jak według ciebie powstał świat?
Ja: Wierzę w Boga i w to, że to on stoi za tym ,,wszystkim”. Pytanie pojawia się jednak:  Kto stworzył Boga? Bo wiesz… to jest tak, że przyczyną ludzi jest właśnie On a przyczyna Jego jest nieznana. Człowiek nigdy nie pozna odpowiedzi na to pytanie ale wierzę że to właśnie jakaś siła nadnaturalna za tym stoi. Nikt nie wmówi mi, że stało się to z jakiegoś wybuchu bo i on musiał być czymś spowodowany. A jeśli coś go spowodowało to i to miało swoją przyczynę. Myślę w ten sposób i dochodzę do wniosku, że nie ma czegoś takiego jak początek… I nawet nie wiem czy był tego świata. Może on trwa wiecznie i nigdy się nie skończy? Najbardziej prawdopodobną wersją wydaje mi się ta opcja z Bogiem bo jak by nie było musi On być czymś nad ziemskim a tylko coś takiego mogło stworzyć wszechświat.
Nieznajomy: To jednak niczego nie wyjaśnia.
Ja: Nigdy wszystkiego nie wyjaśnisz.
Nieznajomy: Kiedyś tata powiedział mi, że nie ma sensu myśleć o takich rzeczach bo i tak nie poznamy prawdy.
Ja: To tak jak w tych antycznych szkołach filozofów.  ;p Wiesz, to nieprawdopodobne, że trafiłam na kogoś kto też lubi filozofię. XD
Nieznajomy: Przypadek ;p
Ja: Nie sądzę xd wierzysz w przypadek czy przeznaczenie?
Nieznajomy: Przypadek a ty?
Ja: Przeznaczenie. Sądzę, że rządzi nami jak chce a my niewiele możemy zdziałać.
Nieznajomy: Masz jakieś argumenty, które mogłyby mnie przekonać? ;p
Ja: Za dużo rzeczy dzieje się wbrew naszej woli. Umierają nasze ukochane osoby, chorujemy nawet jeśli tego nie chcemy, spotykają nas takie niespodziewane zdarzenia, których czasem nie można wytłumaczyć racjonalnie. Coś musi kierować tym światem bo inaczej wszystko zależałoby od człowieka – to kiedy umieramy, kiedy się rodzimy, nie chorowalibyśmy.
Nieznajomy: Niezbyt mnie to przekonuje. ;P Przecież chorujemy z różnych powodów: raka dostaje się od nadmiernego palenia, picia, czasem ze złego trybu odżywiania. Wszystko ma swój powód więc nie rozumiem w jaki sposób może to tłumaczyć przeznaczenie.
Ja: A jak wytłumaczysz śmierć kogoś bliskiego?
Nieznajomy: A potrafisz sobie wyobrazić świat bez śmierci?
Ja: Nie. To naturalna kolej rzeczy ale chodzi mi bardziej o czas, w którym ona nadchodzi.
Nieznajomy: Więc sądzisz, że wszystko co się dzieje jest z góry ustalone i nie mamy na to żadnego wpływu?
Ja: Tak, dokładnie.
Nieznajomy: No ja nie. xd
Ja: Uparty jesteś, prawda? ;p
Nieznajomy: Haha, tak. Ktoś mi to już chyba kiedyś powiedział.
Ja: Okej, nie przeszkadza mi to. Też jestem uparta ale chyba mniej niż ty. Mogę jednak powiedzieć, że zawsze potrafię zachować się asertywnie.
Nieznajomy: Cóż, też sobie tego nie mogę zarzucić. Widzę sporo podobieństw między nami ;p
Ja: Pewnie pokaże się ich jeszcze więcej ;p
Nieznajomy: Ciekawe do czego to nas doprowadzi ;D
Cóż… Pisaliśmy jeszcze godzinę, kiedy zapytałam go o numer prywatny.
Jeszcze nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo moje życie zaczynało się zmieniać. Dosłownie obróciło się o 180 stopni. Strefa przyziemności zaczęła niknąć.

Wkraczałam w nowy wymiar jakim był mój odnaleziony wszechświat. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz