wtorek, 23 sierpnia 2016

Druga wizja

Widok całego, oświetlonego już na złote kolory miasta roztaczał się z punktu widokowego na całą rozpiętość ich spojrzenia. Ona stała przodem do całego świata, on obejmował ją z tyłu i podążał za jej wzrokiem. Szeptał do ucha, że to jedna z najpiękniejszych chwil jego życia. Trudno było powstrzymać uśmiech. To była istna scena z filmu. Byli na tyle wysoko by wszystkie budynki, przejeżdżające samochody czy ludzie wydawali się im niezwykle maleńkich rozmiarów. Oto czym jest przyziemność – pomyślała. Z daleka, z pewnego punktu widzenia wszystko jest kruche i małe.
                       - Wiesz co? – powiedziała szeptem. Nie chciała zagłuszać panującej, przyjemnej ciszy.
                      - Co? – odpowiedział przybliżając ją do siebie mocniej.
                      - Widzisz to wszystko? Te mechanizmy? Wszystko stałe się zaprogramowane w jednym celu: byle do przodu, byle dalej. Czemu nic nie stoi w miejscu? Czemu wciąż widać jadące samochody, spieszących się ludzi? To dowód, dowód na to jak wszystko jest tu zużyte i nudne. Jak wszystko żyje by zaraz umrzeć. – odwróciła się przodem do niego. Spojrzała głęboko w jego oczy i w jednej sekundzie przekazała mu całą prawdę. – Tylko my.
Wiedział o co jej chodziło. Doskonale to wiedział. Absolutnie wszystko można było poddać w wątpliwość, wszystko miało zaraz się rozpaść. Nie oni. Podarowali sobie coś, czego normalni ludzie nie mogą posiadać. Nieskończoność była ich nagrodą do końca życia.
                        - Zdajesz sobie sprawę jak bardzo Cię kocham? – zapytał łapiąc ją czule za dłoń.
Opuściła głowę, po czym zaraz ją podniosła i odrzekła:                     

                        - Wydaje mi się, że kto jak kto ale ja powinnam wiedzieć najlepiej. – ich usta delikatnie się złączyły dając im czas do zapomnienia o całej przyziemności. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz