wtorek, 23 sierpnia 2016

Wizja pierwsza

Był to jeden z tych cieplejszych i słonecznych dni wakacji kiedy niebo nie przysłaniała  żadna chmura. Powietrze uprzyjemniało humor, nie męczyło swym ciężarem. Wręcz przeciwnie, leciutki wietrzyk zdawał się rozwiewać każdy pierwiastek pesymistyczności. Godzina 17:00. Jechali pozbawioną samochodów drogą, a po dwóch stronach rozciągały się pola ze złocistym zbożem. Otwarte okna pojazdu łączyły ich z naturą, ze spokojem, który tak doceniali po całym tygodniu ciężkiej pracy. Patrzyli przed siebie i uśmiechali się, zupełnie tak jak 11 listopada gdy ich celem był Koniec Świata. Ich łokcie oparte były o  okna, przez które wydobywały się odgłosy muzyki i  wspólnych rozmów.
                  - Wiemy już gdzie jedziemy? – zapytał rozbawiony, patrząc na nią kątem oka.
                  - A czy to ważne? – odpowiedziała mu uśmiechem. Odwróciła wzrok by móc spojrzeć na otwartą przestrzeń. Czuła się szczęśliwa. Zbliżał się ciepły wieczór, tylko we dwoje, gdzieś daleko od cywilizacji, od przyziemności. Szukali miejsca, które mogłoby ich oczyścić ze skazy ludzkiej. Przypomniała sobie czasy gdy podróżowała autobusem szkolnym, niby w towarzystwie całej szkoły ale jednak samotnie. Zawsze słuchała takiej muzyki jak dzisiaj, zawsze zdolna była odczuwać niesamowity klimat tej chwili. Wydawało jej się że nie może być lepiej. Jak bardzo się myliła. Popatrzyła na swoją lewą stronę. Siedział tam, ten jedyny, poznany niby przypadkiem, zjednany przeznaczeniem. Jak bardzo go kochała. Jak bardzo pragnęła by ta chwila trwała wiecznie. 
            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz